To porozumienie historyczne. Tak o umowie dotyczącej restrukturyzacji Kompanii Węglowej, między górniczymi związkami i rządem, mówił dziś Minister Skarbu Włodzimierz Karpiński.

Coś w tym jest. Porozumienie jest w istocie historyczne, bo już w pierwszym punkcie obiecuje pieniądze na górnictwo z funduszu, który nie istnieje.

„Strona rządowa, biorąc pod uwagę bezpieczeństwo energetyczne kraju wystąpi do Komisji Europejskiej z wnioskiem o skorzystanie z tzw. Europejskiego Funduszu dla Inwestycji dla sektora górnictwa węgla kamiennego.”

Jest nawet termin przygotowania wniosku: do 28 lutego 2015.

Wnioski co prawda można składać, ale fundusz ma zacząć działać dopiero w czerwcu. To inicjatywa nowego szefa Komisji Europejskiego – Jean Claude Junckera. Coś jak słynne już Polskie Inwestycje Rozwojowe… Fundusz ma rozruszać europejską gospodarkę za sprawą inwestycji wartych ponad 300 mld euro. Tyle że mało kto ma pomysł jak to zrobić.

KE i Europejski Bank Inwestycyjny włożą prawdopodobnie zaledwie 21 mld euro. Do kolejnego składkowego nie kwapią się raczej państwa członkowskie. Zatem podstawą funduszu staną się środki prywatne. Inwestorów mają przyciągnąć rentowne projekty, także energetyczne. Tyle że słowo „rentowne”, w przypadku Kompanii Węglowej, jest kluczowe.

Donald Tusk, pytany o wsparcie dla górnictwa z Funduszu powiedział:

„Kryteria, na podstawie których będą udzielane kredyty czy gwarancje z tego funduszu, nie mogą być kryteriami politycznymi, tylko biznesowymi.”

W tej chwili zatem fundusz, który ma ratować polskie kopalnie istnieje wyłącznie na papierze. Zupełnie jak historyczne Porozumienie.